Ascharlexten
Patron Father
Dołączył: 14 Cze 2006
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Menzoberranzan
|
Wysłany: Wto 18:14, 15 Sie 2006 Temat postu: Historia Świata (treść zaczerpnięta z www.lineage2.pl) |
|
|
Prolog
Wziął głęboki wdech, wciągnął dym i wypuścił powoli. Większa część jego twarzy była przysłonięta grubym, znoszonym kapturem, a za nim była tylko czarna jak smoła ciemność. W wątłym światełku dobywającym się z fajki rysy twarzy pozostawały niewidoczne.
Przedstawił się jako bard, jednakże nikt mu nie wierzył, gdyż głos jego był niski i chropowaty. Nasze podejrzenia wzbudził też fakt, że podróżował samotnie przez niebezpieczną puszczę.
Niemniej jednak zaproponował, że opowie nam pewną historię, jeśli podzielimy się z nim posiłkiem i ciepłem ogniska. Zgodziliśmy się, ale tylko dlatego, że nie mogliśmy zostawić podróżnika na pastwę chłodu. Usadowiliśmy się wygodnie przy ognisku, trzymając broń na wszelki wypadek w pogotowiu i czekaliśmy, aż zacznie. Noc była lodowata, a jego niski głos rozniósł się cichutko po okolicy, gdy odłożył fajkę i zaczął opowiadać.
Genesis
Historia, którą chcę wam opowiedzieć jest o tych, których nazywamy bogami. Słuchajcie uważnie, bo to wszystko prawda…
Dawno temu, w niepamiętnych czasach, był tylko świat, w którym wszystkie żywioły były wymieszane. Ponieważ nie było niczego, do czego można by było porównywać, świat był duży i mały, ciemny i jasny, był wszystkim i niczym.
Po stu milionach lat świat zaczął się rozrastać i ostatecznie dwie siły zaczęły się formować. Wraz ze swoim wzrostem, siły te zyskiwały samoświadomość i osobowość i rozdzieliły się na światłość i mrok. Światłość ukształtowała się jako kobieta i nazwała siebie Einhasad. Mrok ukształtował się jako mężczyzna i nazwał siebie Gran Kain. Te dwie istoty oznaczyły początek całego wszechświata i wszystkiego, co znamy dzisiaj.
Einhasad i Gran Kain połączyli swoje siły, aby wyrwać się z okowów świata. W wyniku tego świat został rozerwany na kawałki wszelkiego rodzaju. Jedne kawałki się uniosły i zostały Niebem, inne opadły i stały się Ziemią. Pomiędzy Niebem i Ziemią była Woda, a niektóre kawałki Ziemi podniosły się i stały się Lądem.
Duch świata nazywał się Ether i został również rozerwany w czasie podzielenia świata. Dał on początek różnym zwierzętom i roślinom. „Istota Stworzenia” z niego powstała, a giganci byli najlepsi z tej grupy. Byli znani jako Mądrzy ze względu na ich inteligencję, równie wielką jak siła ich potężnych ciał. Giganci obiecali podtrzymać wiarę w Einhasad i Gran Kaina, jako że działania tych dwóch bóstw stworzyły ich i cały świat. Einhasad i Gran Kain byli zadowoleni z gigantów i ustanowili ich panami wszystkich istot żywych. Działo się to w czasach raju, zanim nastał czas śmierci.
Z Einhasad i Gran Kaina zrodzone zostały boskie dzieci. Pierwsza piątka z tych dzieci została obdarzona władzą na ziemi. Najstarsza córka- Shilen władała wodą. Najstarszy syn- Paagrio kontrolował ogień, a druga córka- Maphr kontrolowała ląd. Drugi syn- Sayha został panem wiatru. Dla najmłodszej- Evy nie pozostał już żaden żywioł, więc zajęła się tworzeniem poezji i muzyki. W ten sposób nastała era bogów i nie istniało żadne miejsce na ziemi, które byłoby im nieznane.
Stworzenie ras
Einhasad była boginią tworzenia i tworzyła formy używając swojej mocy. Jej dzieci użyły ich własnych mocy do stworzenia życia z tych form.
Shilen tchnęła moc wody w pierwszą formę, jaka została stworzona. Tak powstała rasa elfów.
Paagrio tchnął moc ognia w drugą formę, jaka została stworzona. Tak powstała rasa orków.
Maphr tchnęła moc ziemi w trzecią formę. Tak powstała rasa krasnoludów.
Sayha tchnął moc wiatru w czwartą formę. Tak powstała rasa artejasów.
Gran Kain był bogiem niszczenia. Gdy ujrzał pracę Einhasad zaczął odczuwać ciekawość i zazdrość. Naśladując ją stworzył formę własnego pomysłu. Wtedy poszedł do Shilen, najstarszej córki i poprosił o natchnienie formy mocą. Shilen była bardzo zaskoczona i powiedziała:
- Ojcze, dlaczego chcesz uczynić coś takiego? To Einhasad, moja matka jest odpowiedzialna za tworzenie. Nie pożądaj proszę rodzaju działań, jakie nie są dla ciebie. Stworzenie, które otrzyma życie od boga niszczenia spowoduje jedynie katastrofę.
Ale Gran Kain nie rezygnował. Po wielu namowach i perswazjach udało mu się w końcu uzyskać zgodę Shilen.
- Zrobię to zatem. Ale oddałam już moc wody Matce. Mogę ci dać jedynie resztki.
Shilen dała Gran Kainowi moc stojącej i zepsutej wody. Gran Kain przyjął to z wdzięcznością.
Jednakże Gran Kain czuł, że danie tylko jednej mocy jego stworzeniu nie wystarczy. Poszedł więc zobaczyć się z Paagrio, swoim najstarszym synem. Tak jak Shilen, Paagrio również ostrzegał swego ojca. Ale nie mógł mu odmówić. Dał Gran Kainowi moc gasnącego ognia, a Gran Kain przyjął to z wdzięcznością.
Maphr także powstrzymywała ojca ze łzami w oczach, ale w końcu dała mu moc jałowej i zatrutej ziemi. Sayha z kolei dał moc dzikiego wichru.
Zadowolony Gran Kain zebrał wszystko, co mu dano i wykrzyknął:
- Spójrzcie na żywe istoty, jakie tworzę! Patrzcie na nie, wy stworzeni z mocy wody, mocy ognia, mocy ziemi i mocy wiatru. Będą silniejsi i mądrzejsi od gigantów! Będą rządzić światem!
Gran Kain krzyczał na cały świat wielce dumny i tchnął moc w stworzenia jego własnego pomysłu. Ale rezultat był okropny. Jego istoty były słabe, głupie, fałszywe i tchórzliwe. Wszyscy inni bogowie pogardzali stworzeniami Gran Kaina. Przygnieciony ciężarem klęski Gran Kain opuścił swoje stworzenia i zaszył się w ukryciu na jakiś czas. A owe istoty ludźmi nazwano.
Rasa elfów słynęła z mądrości i wiedziała, jak posługiwać się magią. Ale nie byli tak mądrzy, jak giganci. Wobec tego giganci przyjęli elfy na służbę w dziedzinach związanych z polityką i magią.
Rasa orków słynęła z krzepy. Posiadali niespożytą siłę i żelazną wolę. Niemniej jednak nie byli tak mocarni, jak giganci. Wobec tego giganci przyjęli orki na służbę jako wojowników.
Rasa krasnoludów słynęła ze zręczności. Byli dobrymi inżynierami, sprytnymi matematykami i przodowali w rzemiośle. Giganci przyjęli ich na służbę jako bankierów i rzemieślników.
Skrzydlata rasa artejasów ukochała wolność i cechowała się niezaspokojoną ciekawością. Giganci chcieli schwytać i podporządkować sobie swobodnie latające istoty, ale jak tylko artejas był zamykany w klatce szybko tracił siły i umierał. Giganci nie mieli innego wyjścia, jak pozwolić artejasom swobodnie latać. Artejasi odwiedzali miasto gigantów i przynosili im wieści z innych części świata.
Ludzie nie umieli żadnej rzeczy zrobić dobrze i dlatego stali się niewolnikami gigantów, wykonując wszelkie podrzędne prace. Życie ludzi nie było ani trochę lepsze od życia zwierząt.
Wojna bogów
Gran Kain był wolnym i niepohamowanym bogiem. Aż popełnił przeogromne wykroczenie, gdy posiadł Shilen, swoją najstarszą córkę. Dopuszczali się grzechu, unikając wzroku Einhasad, aż Shilen stała się brzemienna. Gdy Einhasad się dowiedziała wpadła we wściekłość. Pozbawiając córki pozycji bóstwa wody, skazała Shilen na wygnanie z kontynentu. Gran Kain w najmniejszym nawet stopniu nie zaangażował się w sprawę i Shilen została pozostawiona sama ze swoim losem.
Będąc ciężarna Shilen zbiegła na wschód. Głęboko, w samym środku mrocznej puszczy porodziła, przeklinając Einhasad i Gran Kaina, miotana bólami porodu.
Dzieci zrodzone w potwornym porodzie Shilen nosiły w sobie rozpacz i gniew jej przekleństw i zostały demonami. Najsilniejsze spośród nich zostały nazwane „smokami”.
Było w sumie sześć smoków zrodzonych z przekleństw przeciwko sześciu bogom. Shilen była pełna gniewu wobec Einhasad, która ją wygnała i wobec Gran Kaina, który ją najpierw posiadł, a potem opuścił. Zebrawszy swoje potomstwo stworzyła armię, która miała pognębić bogów.
Najsilniejsze smoki otrzymały rozkaz ruszyć na czele armii demonów do walki z bogami. Słysząc to Aulakira, świetlisty smok, spojrzała na Shilen smutnymi oczyma i powiedziała:
- Matko, nie wiesz, co czynisz. Naprawdę chcesz wiecznej zguby bogów? Naprawdę chcesz, aby twój ojciec, matka i rodzeństwo legli na ziemi w powodzi swojej krwi?
Ale jej prośba nie zmiękczyła serca Shilen.
W końcu demony zaatakowały pałac, w którym żyli bogowie i rozpoczął się krwawy bój. Sześć smoków zniszczyło wszystko w boskim pałacu. Nawet bogowie byli przestraszeni niesamowitą siłą smoków. Walka zdawała się nie mieć końca. Ale gdyby wojna się nie skończyła to świat przestałby istnieć i wszystkie istoty żywe uległyby zagładzie.
Liczni posłańcy bogów i demony zostali zniszczeni lub zaginęli. Codziennie grzmot i błysk pędziły po niebie, gdy wielkie moce ścierały się w walce. Giganci i inne istoty na ziemi drżały widząc straszliwy bój pośród niebios.
Zażarta wojna trwała kilka lat i ostatecznie szala zwycięstwa zaczęła się przechylać na jedną ze stron. Pomimo odniesienia wielu ran, Einhasad i Gran Kain władali większą mocą i zniszczyli wiele demonów.
Smoki walczyły dalej, pomimo, że były ciężko poranione i pokryte bliznami. Ich zmęczenie stawało się coraz bardziej i bardziej widoczne. Po jakimś czasie wydawało się, że wojna zakończy się zniszczeniem armii Shilen. W końcu smoki rozwinęły skrzydła i uciekły na ziemię. Ocalałe demony podążyły za nimi. Bogowie chcieli zgładzić uciekającą armię, ale z powodu poważnych ran mogli tylko przyglądać się, jak smoki i demony oddalają się.
Jako że dzieci Shilen sczezły jedno po drugim i przegrały wojnę, Shilen nie mogła znieść swojego smutku. Znalazła Podziemia i wzięła je we władanie.
Wielki Potop
Po odejściu Shilen Eva odziedziczyła władzę nad wodą. Ale Eva była z natury nieśmiała i po tym, jak zobaczyła straszny upadek starszej siostry i wojnę pomiędzy bogami stała się jeszcze bardziej bojaźliwa. Chcąc uniknąć wielkiej odpowiedzialności, jaka na nią spadła wykopała tunel pod dnem jeziora i skryła się tam.
Nie mając bogini nad sobą, duchy wody zostały pozbawione sensu istnienia i zaczęły się włóczyć bez celu. W jednych miejscach płynęło zbyt dużo wody, aż potworzyły się rozległe mokradła. Gdzie indziej zaś woda nie płynęła wcale i tam powstała pustynia. Częstokroć część kontynentu nagle tonęła w oceanie lub nowa wyspa nagle się wynurzała nie wiadomo skąd. W niektórych miejscach lało dniami i nocami, aż wszystko zostało kompletnie zatopione, za wyjątkiem szczytów najwyższych gór.
Tam, gdzie wszystko było dookoła zalewane, wszelkie żywe istoty, ratując życie, tłoczyły się na ostatnim suchym kawałku lądu, który to skrawek lądu szybko stawał się istnym pandemonium. Zarówno na kontynencie, jak i w oceanie, wszystkie stworzenia cierpiały. W imieniu wszystkich istot żywych giganci poprosili bogów o pomoc.
Einhasad i Gran Kain szukali Evy po całym kontynencie, aż znaleźli jezioro, pod którym się ukryła.
- Evo, patrz co się stało przez to, że unikasz obowiązków. Niszczysz harmonię na kontynencie, nad którego stworzeniem tak ciężko pracowaliśmy. Nie zniosę twojego nieposłuszeństwa ani chwili dłużej! -Einhasad była tak rozgniewana, że jej oczy płonęły szaleńczym ogniem.
Z powodu potopu niezliczeni giganci i inne stworzenia schroniły się w podziemnej domenie Shilen. Wzbudziło to w Einhasad zazdrość o Shilen. Natomiast Eva, drżąc ze strachu, podporządkowała się matce. Gdy powróciła do rządzenia żywiołem wody kataklizm stopniowo ustąpił, ale niemożliwym już było przywrócenie zrujnowanego kontynentu do poprzedniego stanu.
Wyzwanie gigantów
U gigantów zagościł sceptycyzm. Gran Kain dowiódł już swojej głupoty tworząc podrzędne istoty zwane ludźmi. Na dodatek w wyniku niskich pobudek Gran Kaina i zazdrości Einhasad powstały Podziemia i pojawiły się przeróżne demony. Z powodu słabości i niekompetencji Evy doszło do dewastacji kontynentu. Ziarna zwątpienia zakiełkowały w sercach gigantów. Czy tacy bogowie zasługują na oddawaną im cześć?
Giganty jeździły rydwanami zbudowanymi własnoręcznie i swobodnie wjeżdżali i wyjeżdżali z pałacu bogów. Mogli używać magii, która unosiła całe wyspy i dzięki temu żyli w przestworzach, niczym bogowie. Mogli przedłużać swoje życie tak bardzo, że wydawali się być nieśmiertelni. Gigantom zaczęło się wydawać, że ich moc dorównuje mocy bogów. Pomimo swojej mądrości stawali się wyjątkowo aroganccy.
Tak oto giganci postanowili zostać bogami.
Zaczęli eksperymenty na żywych stworzeniach, modyfikując je i tworząc nowe formy życia. Giganci nazwali magię tworzącą takie cuda zapewne „nauką”.
Spaczeni przez władzę, giganci zorganizowali silną armię na wojnę przeciwko bogom, nie zważając na wcześniejszą porażkę Shilen, sześciu smoków i licznych demonów.
Bogowie widzieli przygotowania gigantów i wpadli w gniew. Einhasad, która rościła sobie wyłączne prawo do tworzenia życia, zaniemówiła z wściekłości. Poprzysięgła, że zniszczy wszystkie giganty na kontynencie i na całym świecie. Gran Kain prosił ją o zachowanie spokoju.
- O ile jesteś Matką Stworzenia -przekonywał -o tyle niszczenie jest moim zadaniem. Wiesz aż za dobrze, co musiałem przejść, gdy pożądałem twojego prawa. Ukażę gigantów za ich aroganckie zachowanie. Ale jeśli chcesz zniszczyć cały świat będę cię powstrzymywał na wszelkie sposoby.
Gran Kain nie chciał zniszczenia kontynentu bez względu na to, jak bardzo Einhasad poczułaby się urażona jego słowami, czy też czynami. A ponieważ byli równi mocą, nie przemogłaby go.
Einhasad w końcu ustąpiła. W celu pokarania gigantów postanowiła pożyczyć od Gran Kaina broń zwaną Młotem Rozpaczy. Z powodu ogromnej mocy niszczenia Gran Kain nigdy nie użył tej broni. Lecz podówczas wściekła Einhasad uniosła młot wysoko nad głowę i uderzyła w środek miasta gigantów.
Koniec wieków
Gdy tylko czerwone płomienie runęły z niebios giganci dostrzegli swój głupi błąd. Ruszyli i zjednoczyli swoje siły, aby udaremnić wściekłe ciosy zadawane Młotem Rozpaczy przez Einhasad. Ale nawet całą swoją mocą zdołali jedynie lekko odchylić młot, który siał zniszczenie, uderzając raz po raz.
To wystarczyło, aby zniszczyć największe miasto na świecie. Niezliczeni giganci i stworzenia innych ras padły zmiażdżone. Wielka dziura ziemi została pozostawiona, a ogromne fale ją zalały. W końcu prawie wszystkie giganty wyginęły.
Ci giganci, którzy pozostali przy życiu zbiegli na wschód przed gniewem Einhasad. Ich szlak był zbliżony do tego, którym wcześniej podążała Shilen. Einhasad dalej polowała na nich i paliła jednego po drugim miotając gromy. Ocalali giganci trzęśli się ze strachu i modlili się do Gran Kaina:
- Gran Kainie, Gran Kainie! Zrozumieliśmy nasz grzech. Tylko ty możesz powstrzymać obłędny szał Einhasad. Nie pozwól wyginąć nam, którzy jesteśmy zrodzeni z tych samych żywiołów, co Ty, którzy jesteśmy najmądrzejszymi i najsilniejszymi istotami na świecie!
Gran Kain nagle poczuł przejmujący żal nad losem tych cierpiących istot i uznał, że giganci zostali wystarczająco surowo ukarani za swoje przewinienie. Podniósł najgłębszą wodę południowych mórz i zagrodził drogę Einhasad.
Einhasad krzyknęła ze złością:
- Co to jest?! Kto śmie mi przeszkadzać?! Evo, moja ukochana córko, pozbądź się tej wody, która zagradza mi drogę albo pójdziesz w ślady twojej starszej siostry!
Bojąc się Einhasad Eva natychmiast zawróciła wody do morza. Einhasad kontynuowała pościg za gigantami, zabijając ich po kolei. Giganci podnieśli lament do Gran Kaina:
- Gran Kainie! Najpotężniejszy z bogów! Einhasad nadal nas ściga, zdecydowana wyniszczyć! Zanosimy modły do ciebie, ulituj się i ocal nas!
Gran Kain podniósł ląd, na którym stali giganci. Wysoki klif powstrzymał pościg Einhasad, która krzyknęła na całe gardło:
- Maphr, moja ukochana córko! Ktoś śmie mi przeszkadzać! Obniż ląd tak jak był! Albo spotka cię los starszej siostry!
Przerażona tymi słowami Maphr próbowała obniżyć ląd, ale Gran Kain ją powstrzymał.
- Einhasad, czemu nie przestaniesz? Cały świat poznał twój gniew i drży przed twoją furią. Inteligentni, ale ogłupiali giganci dogłębnie poznali skutki swego karygodnego postępowania. Spójrz sama! Rasa dumnych i szlachetnych istot, które niegdyś rządziły światem, kryje się na wąskim skrawku lądu, dygocząc ze strachu i próbując uciec przed tobą! Nie mogą już rzucić wyzwania bogom. To miejsce będzie po wsze czasy więzieniem gigantów. Powstrzymaj swój gniew, twoja zemsta się dokonała.
Einhasad nadal była wściekła, ale nie mogła wystąpić przeciwko Gran Kainowi- miał on moc równą jej mocy. Zdecydowała, zatem, że zgodnie ze słowami Gran Kaina, lepiej będzie pozostawić giganty na tym małym, jałowym lądzie, aby po wsze czasy żałowali za swoje grzechy, niż je pozabijać. Zakończyła pościg i wróciła do domu.
W późniejszym okresie, Einhasad z rzadka mieszała się do spraw na Ziemi, gdyż mocno się zawiodła na ziemskich istotach. Gran Kain również postanowił nie pokazywać się na ziemskim padole. Wiek bogów zmierzał ku końcowi.
Nieznajomy przerwał opowiadanie
Oczarowani opowieścią nie poruszyliśmy się nawet, gdy słuchaliśmy jego słów o historii naszego świata. Jego głos, chociaż miękki, wnikał głęboko do naszych głów. Zupełnie, jakby to była jakaś magia. Legendy, które nam opowiadał były całkowicie niezgodne z tymi, które my znaliśmy. Ale nikt mu z tego powodu nie przerywał. My, najbardziej zahartowani na świecie wojownicy, poczuliśmy sympatię do nieznajomego, ale jednak pozostawaliśmy w napięciu i pełni obaw wobec tego prostego człowieka. Gdy sowa nieopodal wzbiła się do lotu wzdrygnęliśmy się na odgłos trzepotu skrzydeł.
Nieznajomy zachichotał, przystawił fajkę do ust i opowiadał dalej.
- Nie odrzucajcie mojej historii z góry, tylko dlatego, że różni się od tej, którą znacie. Nie ma żadnego dowodu na to, że wasi kapłani są bliżej prawdy, niż wędrowny poeta. Historia bogów wyniknęła z woli bogów, a nie woli ludzi. A więc skąd zwykły kapłan ma znać prawdę? Słuchajcie, co powiem dalej. To jest historia świata po odejściu bogów. To wasza historia.
Następstwa
Na świecie zapanowało zamieszanie w wyniku nagłego zniknięcia gigantów. Przyzwyczajeni do zwierzchnictwa gigantów elfy, orki, krasnoludy, artejasowie i ludzie stawili czoła trudom dbania o samych siebie. Na początku tych przemian świat, w którym żyli leżał zdruzgotany Młotem Rozpaczy. Wielu zginęło w czasie kataklizmów wywołanych przez Einhasad i wielu innych zginęło w czasie wynikłego z tego zamieszania i chaosu. Rasy na ziemi gorąco błagały bogów o ocalenie, ale bogowie nie odpowiedzieli.
Jako pierwsze przejęły kontrolę elfy, z racji tego, że byli rasą odpowiedzialną za politykę w czasach władzy gigantów. Elfy z powodzeniem zjednoczyły rasy i otoczyły je swoją kuratelą. Ale wraz z upływem czasu stało się jasne, że nie dorównują swoim umiejętnościom sprawowania władzy gigantom. Pierwsi przeciwko elfom powstali orkowie.
- Czy elfy są silniejsze od nas? Nie! Czy mają prawo do rządzenia nami? Nie! Nie zniesiemy tego, że ktoś słabszy wyniósł się ponad nas!
Wojskowa potęga orków była ogromna, a elfy żyjące dotychczas jedynie w pokoju, nie były w stanie dorównać dumnym i nieustraszonym orkom. Większość ziem stała się terytorium orków na stałe, a elfy zostały zepchnięte na skraj kontynentu. Tam właśnie elfy zaczęły szukać pomocy u krasnoludów, którzy byliby zdolni rywalizować z orkami dzięki bogactwom i doskonałej broni.
- Raso ziemi -nawoływały elfy -Przybywaj nam z pomocą. Okrutne hordy orków prześladują nas używając prymitywnej siły. Przybywajcie i pozwólcie walczyć razem przeciwko nim!
Ale krasnoludy oschle odmówiły elfom pomocy. W ich mniemaniu świat należał już do orków. Nie było żadnego powodu, aby pragmatyczne krasnoludy stawały po stronie słabszego. Elfy były rozgniewane, ale nie mogły wpłynąć na zmianę decyzji.
Elfy zdecydowały się szukać pomocy u rasy wiatru- artejasów. Ich umiejętności zwiadowcze i ataki z powietrza byłyby znacznym wsparciem dla elfów w wojnie z orkami. Elficka delegacja udała się na kraniec świata w poszukiwaniu pomocy u artejasów.
- Raso wiatru! Przybywaj nam z pomocą! Barbarzyńskie orki gnębią nas używając prymitywnej siły. Połączmy się i ukażmy ich głupotę!
Ale artejasowie nie byli zainteresowani polityką i wojnami na świecie, jak zawsze z resztą. Byli zdecydowani nie stawać po żadnej stronie i zaszyli się jeszcze bardziej w głębi lądu. Elfy wpadły w rozpacz.
- Niestety nikt nas nie wesprze! Czy to koniec naszego rodu? Czy ohydne orki mają przejąć wszystkie ziemie i zagarnąć wszelkie bogactwa oraz całą chwałę dla siebie?
Nowy Sojusz
Opuszczone przez pragmatyczne krasnoludy i neutralnych artejasów elfy pozostały bez wsparcia w wojnie prowadzonej przeciwko orkom. Rozpaczające nad swoim losem, zostały zaskoczone pojawieniem się obcego pośród nich. Obcy ukląkł przed elfickim królem, który przyjrzawszy się bliżej przybyszowi stwierdził, że to przedstawiciel ludzi. Obcy miał na głowę koronę z gałęzi drzew.
- Co to ma znaczyć, przywódco pomniejszego gatunku? Czyś przyszedł naigrywać się z naszego położenia?
Człowiek pochylił głowę i przemówił:
- Nie, mądry królu. Przyszliśmy dowiedzieć się, czy nasze marne siły mogą posłużyć wam za wsparcie.
Elfy ucieszyły się. Chociaż ludzie byli słabi i głupi, to ich duża liczba stanowiłaby istotne wsparcie w boju.
- To bardzo chwalebne z twojej strony człowieczy królu. Być może jesteście pomniejszymi istotami, ale wasza deklaracja lojalności i chęć poświęcenia życia w naszej sprawie jest godna podziwu. Przystąpcie do walki o zwycięstwo, a będziecie następnymi zaraz po elfach.
Człowiek ukłonił się, podniósł głowę i spojrzał prosto w twarz elfowi.
- Najszlachetniejszy królu. My ludzie mamy tylko jedną prośbę do was, zanim staniemy do walki o wielkie zwycięstwo elfickiej rasy. Nasz siły są zbyt wątłe. Nasze zęby nawet nie zadrapią orkowej skóry, a nasze paznokcie są bezużyteczne wobec ich muskułów. Błagamy was, abyście użyczyli nam swoich mocy przeciwko nim. Nauczcie nas magii.
Ta bezpośrednia propozycja zszokowała i rozwścieczyła elfy. Uczyć ludzi magii? Przenigdy! Zaczęli wykonywać ruchy i wypowiadać zaklęcia, żeby zamienić człowieka w kupkę popiołu, ale Veora, jedna z elfickich osobistości przerwała im. Uznała, że ta propozycja nie pociąga za sobą zagrożenia i należy ją rozpatrzyć. Ludzie byli słabi i wielce wątpliwe było, by mogli pokonać orki bez pomocy. A z ich słabymi umysłami nie będą stanowili zagrożenia, o ile w ogóle zdołają nauczyć się magii. I w ten sposób podjęła decyzję, która później kosztowała ją życie.
Ludzie szybko wchłaniali wiedzę o magii, ucząc się o wiele szybciej, niż elfy przewidywały. Ludzkie ciała, choć słabsze od ciał orków, były wzmocnione w wyniku systematycznych ćwiczeń i zahartowane podczas wewnętrznych walk. Umieli korzystać z możliwości, jakie dawały im ręce i mogli biegle władać bronią. Ale przede wszystkim imponująca była ich duża liczba. W krótkim okresie czasu armia ludzi stała się budzącą strach siłą.
Sojusznik staje się wrogiem
Sojusz ludzi i elfów stopniowo uzyskiwał przewagę nad orkami. Ponieważ losy wojny zaczęły sprzyjać sojuszowi krasnoludy zerwały umowy z orkami i zaczęły zaopatrywać ludzi. Wyposażeni w krasnoludzkie pancerze i broń ludzie mogli wygrywać z orkami bez pomocy elfów.
U elfów narastał niepokój, chociaż zwycięstw przybywało. Wyczuwali, że ludzie rosną w siłę i wymykają się spod kontroli. Póki co elfy nie robiły sobie wiele z tych przeczuć, gdyż nie były w stanie sobie wyobrazić, że najniższa spośród ras- powstali z odpadków ludzie- mogą wzniecić rewolucję. A ponieważ zwycięstwo nad orkami było w zasięgu ręki elfy nie miały czasu zajmować się zagrożeniami wynikającymi ze wzrostu pozycji ludzi. Ludzie uczyli się coraz wyższych form magii. W końcu wojna zakończyła się zwycięstwem sojuszu ludzi i elfów. Orki były zmuszone podpisać upokarzający pokój i szybko wycofali się do swych bezpiecznych siedzib w północnym Elmore.
Przywódca orków na odchodnym wybuchnął śmiechem:
- Głupie elfy! To nie jest wasze zwycięstwo, tylko zwycięstwo nieczystych ludzi. Jak zamierzacie kontrolować te potwory, które sami stworzyliście?
Jego szyderstwo się spełniło i elfy stawiły czoła nowemu zagrożeniu- ludziom. Ale po długiej walce elfy były zbyt strudzone i osłabione, żeby wojować. Z kolei ludzie, z nowymi mocami magicznymi, byli silni. I ludzie powstali przeciwko elfom.
Zbyt późno elfy zrozumiały, że przygarnęły pod swoje skrzydła smoczy pomiot. Zażarta bitwa magii przeciwko magii ponownie wstrząsnęła światem. Ale elfy były zbyt słabe, aby powstrzymać ludzką rasę. Były stopniowo spychane, aż w końcu zostały zmuszone do wycofania się do puszczy. W bezpiecznym miejscu przygotowywali się do ostatecznego starcia z ludźmi. Elficka magia była silniejsza pośród tych lasów i elfy zamierzały użyć tej przewagi i zwyciężyć.
Elfy wykopały głębokie podziemia, które szybko wypełniły się odgłosami oręża i krzykami bojowymi. Jednak zwycięzcami trzymiesięcznego oblężenia byli ludzie. Ani duma, ani magiczna moc elfickich lasów, ani silniejsza magia elfów nie mogły się oprzeć niekończącej się fali ludzkich armii. Elfy poniosły ciężkie straty i ostatecznie zbiegły głęboko do puszczy. Wycofując się postawiły silne bariery wokół kniei, które zatrzymywały próbujących wtargnąć doń ludzi i inne rasy.
I tak oto ludzie zostali zdobywcami świata.
Nieznajomy spojrzał w górę. Historia dobiegła końca.
Opowieść różniła się od wszystkiego, co słyszeliśmy, choć brzmiała dziwnie znajomo. Piękna elfcicka panna pośród towarzystwa siedziała w ciszy, a łzy zaszkliły się w jej oczach.
Noc stała się czarniejsza wraz z kolejną opowieścią, a odgłosy dzikich zwierząt ucichły całkowicie. Wiatr przestał potrząsać gałęziami ponad głowami, nawet woda płynąca w pobliskim strumieniu się uciszyła i uspokoiła. Tylko odgłos naszych oddechów i trzask płomieni ogniska niosły się po nocy. Wydawać się mogło, że cała przyroda dookoła wstrzymała oddech, aby wsłuchać się w opowieść przy ognisku.
Przysunęliśmy się bliżej ogniska, gdy nieznajomy donośnie zakaszlał, oczyszczając sobie gardło, i zaczął nową opowieść.
- A więc. Czyż to nie jest ironia, że najlichsze istoty ze wszystkich- ludzie, ostatecznie wzięły świat w posiadanie? Ale to wynik ludzkiej woli. Nawet bogowie nie wyobrażali sobie, że ludzie kiedykolwiek staną się panami na ziemi.
- Teraz opowiem wam historię największego ludzkiego królestwa, jakie kiedykolwiek istniało. To jest historia ludzi, którzy kroczyli tą samą ścieżką, co giganci.
Nowa historia
Podczas długotrwałych wojen z orkami i elfami ludzie zaczęli tworzyć prymitywne królestwa na swoich ziemiach. Grupa przywódcza składała się z klanu Athena i ludzi biegłych w sztukach magicznych. Rośli w siłę dzięki sprawowanej władzy, utrwalali rządy poprzez groźby i czasami angażowali się w mniejsze lub większe wojny.
Ład zaprowadzono szybko, kiedy to przywódca Athenów, Shuniman, zjednoczył krainy znane dzisiaj jako Aden i Elmore. Nazwał swoje królestwo Elmoreden i koronował się na cesarza. Korona z gałęzi drzew wieńcząca skronie jego przodków stała się złota, wysadzana klejnotami. Stał się znany jako osobistość niemal równa bogom. Rzecz jasna w mniemaniu swoich zwolenników.
Cesarz Shuniman był zmartwiony dosyć ograniczoną długością ludzkiego życia. Fakt, że to Gran Kain, bóg śmierci i niszczenia, był ich stwórcą powodował u ludzi kompleks niższość. Na dodatek opowieści, że zostali stworzeni z resztek po innych rasach dotkliwie poniżały nowych panów świata. W swoim nowym królestwie potrzebowali nowej legendy, nowej historii, która dowiodłaby, że są istotami wysokiego rodu.
Ostatecznie, w wyniku reformy religijnej na wielką skalę, Shuniman ustanowił Einhasad bóstwem ludzi w miejsce Gran Kaina. Mity i legendy zostały zmienione, a ci, którzy praktykowali czarną magię, jak i wyznawcy Gran Kaina byli prześladowani. Reforma religijna trwała całe pokolenia i w końcu wszyscy ludzie wierzyli, że to Einhasad, bogini dobra ich stworzyła, a Gran Kain był jedynie bogiem zła. Widząc to Gran Kain roześmiał się dobrotliwie:
- Nawet jeśli nie oddają mi czci, to nie będę się gniewał. Ale, głupiutcy ludzie, choćbyście nie wiem, jak starali się zasłonić niebo rękami, to czy naprawdę czynicie w ten sposób niebo mniejszym?
Elmoreden i Perios
W czasie, gdy rządzone przez cesarza Shunimana królestwo Elmoreden rozrastało się i bogaciło, kraina Gracia ciągle była w nieładzie. Geografia Gracii była zróżnicowana i niegościnna. W czasie walk o władzę pomiędzy frakcjami ludzi nie ukształtowała się żadna siła zdolna skupić władzę w swoim ręku. Mapa krainy była usiana małymi królestwami, władającymi skrawkami ziemi i toczącymi małe potyczki i wielkie bitwy o hegemonię.
Aż nadszedł dzień, w którym silna armia Elmoreden zaatakowała krainę przez most na zachodzie, a królestwa Gracii zostały zmuszone do zjednoczenia się w swojej własnej obronie. Wielu z rodów królewskich i szlacheckich poległo. Ci, którzy przeżyli zyskali większą władzę. W końcu inwazja z Elmoreden została odparta, co dało podstawę do utworzenia zjednoczonego królestwa Gracii. A królestwo nazywało się Perios.
Następnie oba mocarstwa, Perios i Elmoreden, uwikłały się w zmagania o dominację. Elmoreden, jako najwcześniej założone zjednoczone królestwo, posiadające wielką potęgę militarną, było silniejsze. Ale Perios też miało przewagi. Po pierwsze morze rozdzielające królestwa ograniczało możliwości ataku ze strony Elmoreden. Co nie mniej ważne lud Perios posiadał potężne artefakty pozostawione przez gigantów, które mogły być użyte podczas prowadzenia działań wojennych.
Pomimo znacznej przewagi liczebnej wojska Elmoreden nie były w stanie podbić królestwa Perios.
Beleth i Wieża z Kości Słoniowej (Ivory Tower)
Na ziemiach Elmoreden znajdowała się Wieża z Kości Słoniowej, instytucja zajmująca się nauczaniem magii. Magowie tam pracujący mieli za zadanie odzyskiwać, studiować i rozwijać magię starożytnych gigantów. Magiczny kunszt uczonych był wielki i w pewnym okresie ich wpływ na sprawy królestwa był zbliżony do tego, jaki był udziałem cesarza.
Wśród magów w Ivory Tower był Beleth, najpotężniejszy ze wszystkich i jeden z największych geniuszy, jacy kiedykolwiek chodzili po ziemi. Popadł w obsesję na punkcie magii gigantów i zdołał posiąść prawie całą ich moc. Ale moc gigantów była mocą przeklętą, nie przeznaczoną ludziom. Kiedy ją posiadł jego ambicje i żądza władzy zostały spotęgowane. Zaalarmowani tym magowie i królestwo połączyli siły, aby się pozbyć Beletha. Ale Beleth władał ogromną mocą w zakresie sztuk tajemnych.
W końcu magowie z z Ivory Tower użyli zakazanej czarnej magii, żeby poskromić moc Beletha i zrobili to na tyle skutecznie, iż zdołali uwięzić go w lochach pod wieżą. Pomimo straży pełnionej przez rycerzy i magów przy więzieniu Beleth zdołał się z niego wydostać i zbiegł. Uszedł na wyspę Hellbound, gdzie odzyskał siły i dalej realizował plan podboju świata.
Czarna magia użyta do schwytania Beletha miała inny trwały skutek. Południowe ziemie krainy znanej dziś pod nazwą Gludio zostały spustoszone przez czarną magię, a wielu ludzi poniosło śmierć w wyniku działań czarów. Królestwo obwiniło o to Beletha i rozgłosiło, że jest on diabłem pośród rodzaju ludzkiego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|